Na bieżąco

Sprzedaż gier planszowych na całym świecie rośnie od lat, a pandemia ten wzrost jeszcze przyspieszyła. Ludzie zostali w domach, mieli więcej czasu dla siebie i rodziny – sięgnęli więc po planszówki. Super! Według danych Statisty wartość światowego rynku gier bez prądu to 15,5 miliarda dolarów. Co więcej – wartość ta będzie rosła co rok aż do 2025 o 7%. Specjaliści wiedzą, że to całkiem sporo. Inne dane mówią nawet o 13-procentowym wzroście i szacują, że w 2026 roku światowy rynek gier dobije 30 miliardów dolarów (m.in. think tank Arizton). Nasze polskie podwórko to ciut mniej, bo ok. 550 milionów PLN, ale za to rośnie jeszcze szybciej, bo nawet o 20% rocznie.

 

Zatem gdzie te wyzwania i gdzie te problemy? Pierwszym – i chyba najważniejszym – jest kryzys surowcowy. W naszym przypadku dotyczy to przede wszystkim celulozy, która jest kluczowym materiałem przy produkcji papieru – niezbędnego w każdej planszówce (pudełko, karty,  plansze etc.). Dostępność celulozy jest już od kilku lat mocno ograniczona, a popyt znacząco przewyższa podaż. Taka sytuacja musi mieć wpływ na ceny, które rosną z dnia na dzień. Drożeją również chemikalia niezbędne do produkcji materiałów papierowych.

 

 

Nie ma się co oszukiwać – w tym roku wzrosną też ceny gier planszowych, puzzli, zabawek kartonowych, kart do gry. Podwyżki będą spore, bo oprócz papieru drożeje wszystko, co przy produkcji gry niezbędne: drewno, komponenty plastikowe, farby kleje, energia, a wreszcie też praca.

 

Nie tylko wzrosty cen trzęsą branżą gier. Druga sprawa – równie istotna – to dostępność. Nałożyły się tu na siebie dwa czynniki. Pierwszy to transport z Chin, który oczywiście znacząco podrożał, ale jest też znacznie trudniejszy do zorganizowania. Dotychczas transport z kierunków azjatyckich odbywał się drogą morską. Jednak m.in. ze względu na mniejszą ilość kontenerowców, jak i brak samych kontenerów jest on znacznie dłuższy, daty dostaw mocno niepewne i oczywiście wzrosła jego cena. Wiele branż przestawiło się na droższy, ale pewniejszy transport kolejowy. Efekt jednak jest taki, że powstały zatory, pociągi mają opóźnienia sięgające kilkunastu dni.

 

W związku z tym wielu wydawców zdecydowało się na przeniesienie produkcji do Europy. Do tego dochodzi niebagatelny czynnik ekologiczny – skrócenie dróg transportu zmniejsza ślad węglowy, który produkt za sobą zostawia. Skutek – terminy produkcji gier wydłużyły się z kilku tygodni do pół roku i więcej. Jeśli dodamy do tego braki kadrowe spowodowane pandemią, to mamy mocny drugi czynnik ograniczający dostępność.

 

Fabryka Kart, która jest jednym z kluczowych europejskich producentów gier, w tym roku odnotuje kolejny rekord sprzedaży – przekroczy on o ponad 30% rok 2020. Mimo to zarządzający firmą stanęli przed niezwykle trudnymi decyzjami: nie udało się sprostać oczekiwaniom klientów co do terminów realizacji, ale przede wszystkim konieczne było odmówienie przyjęcia ich części. Kalendarz produkcyjny na ten rok jest zamknięty od połowy czerwca i to mimo planowanych podwyżek cen.

 

Całe szczęście nadwyżka finansowa pozwala firmie na elastyczne podejście do planu inwestycyjnego na ten i przyszły rok. Już od maja działa kolejna nowoczesna maszyna do cięcia kart do gry, wkrótce przyjeżdżają trzy kolejne. To zwiększy możliwości w produkcji kart o 40-50%. I gdy w 2020 magazyny opuściło około 50 milionów talii kart, to w 2021 będzie ich już ponad 70 milionów. Fabryka Kart planuje też inwestycje w pozostałe linie technologiczne, stawiając na automatyzację procesów. Dzięki temu uda się znacząco poprawić terminy realizacji zleceń.

 

Nie zmienia to faktu, że wkrótce klienci i gracze odczują na własnej skórze te wszystkie problemy. Bo wydawcy podniosą ceny – to pewne, ale też nie będą w stanie dostarczyć tylu nowych produktów, które planowali. Część premier już została odwołana lub są przenoszone na kolejny rok. Pozostaje mieć nadzieję, że sytuacja się uspokoi w ciągu najbliższych miesięcy i że koronawirus nie namiesza kolejnym lockdownem.